Uboczne skutki pochylania.

Ostatnimi czasy jestem niesamowicie zatroskany stanem zdrowia naszych kandydatów na prezydenta. Dlaczego? W pewnym momencie zauważyłem, że oni bez przerwy „pochylają się” nad jakimś problemem. Ilość tych „pochylań” jest olbrzymia i nie ma takiej opcji, żeby ich kręgosłupy, mimo swej naturalnej giętkości, wytrzymały. Przyszłość nie zapowiada się lepiej. Ilość zadeklarowanych po wygranych wyborach „pochylań” rozpieprzy kręgosłup wybrańca w try miga i nawet najlepsza lecznica rządowa go nie poskłada. Gdy wsłuchamy się w ich popleczników, którzy ochoczo deklarują, że będą się również „pochylać” jest wysoce prawdopodobne, że za rok będziemy przodować w UE w liczbie inwalidów w gipsowych gorsetach. Módlmy się więc wszyscy aby podczas tego „pochylania” w żadnym razie niczego nie podnosili, bo pozostanie nam tylko zrzucić się dla nich na wózki inwalidzkie. A to już do końca uniemożliwi komunikację. Z kimkolwiek.

Dodaj komentarz

Kontakt